![]() |
![]() |
Wywiad z Sebastianem Krupą najlepszym amatorem na Śląsku |
Co
skłoniło Cię do uprawiania tenisa stołowego? Zafascynował mnie ogólnie sport podczas oglądania transmisji z Igrzysk Olimpijskich w Seulu w 1988 r, a że interesował mnie tenis stołowy postanowiłem uprawiać tę dyscyplinę sportową. Wtedy marzyłem, że fajnie by było pojechać na Olimpiadę. Skąd się dowiedziałeś, że w Ruchu Chorzów jest sekcja tenisa stołowego? W tym czasie grałem świetlicowo w tenisa stołowego w Młodzieżowym Domu Kultury Nr 1 w Chorzowie, gdzie chodziło również kilku młodych zawodników z tego klubu. Więc pewnego razu po prosu zabrałem się z nimi na trening. I co trener Cię przyjął. Spytałem się wtedy ówczesnego kierownika drużyny Henryka Grzesika czy mogę trenować w klubie, a on nie miał nic przeciwko temu. Ile lat grałeś w "Ruchu"? Ok. 4 lata. W tym czasie trenerem był pan Chałupka. Ale dopiero w 4 roku przebiłeś się do pierwszej drużyny. Wcześniej grałem jako junior, a z racji tego, że w zespole mógł grać tylko jeden junior trudno było mi się dostać do podstawowego składu, tym bardziej, że o wiele lepsi byli ode mnie wtedy Adam Kasperski i Tomasz Kaczmarczyk. Z kim najczęściej trenowałeś w "Ruchu"? Głównie byli to Adam Kasperski, Katarzyna Chałupka, Mirosław Stanoszek i jeszcze kilku zawodników, których nazwisk już nie pamiętam. Co zapamiętałeś z tamtych lat. Podobało mi się to, że zawsze odbywały się treningi. Nie zdarzyło się nigdy, podkreślam nigdy by trening z jakiegoś powodu był odwołany. Po zakończeniu rozgrywek w 1992 r. sekcja tenisa stołowego w Ruchu Chorzów została rozwiązana, co robiłeś dalej? Przez prawie rok nie grałem w żadnym klubie, ale ciągle uczęszczałem na zajęcia w Młodzieżowym Domu Kultury, do którego uczęszczałem nawet wtedy gdy grałem w "Ruchu". W maju 1993 roku zebrałem się na odwagę i pojechałem na salę Baildonu Katowice. Trening prowadził prawie Adam Płodzień i spytałem się go czy mogę trenować w Baildonie. On poprosił mnie do stołu, odbił kilka piłek ze mną i powiedział, ku mojemu zadowoleniu, że mogę trenować. Ile lat trenowałeś w Baildonie Katowice? Nie trwało to długo, gdyż praktycznie tylko jeden sezon. Ale za to grałem w podstawowym składzie II drużyny Baildonu grającej w III lidze, z którą wywalczyliśmy wraz Adamem Kasperskim, Dominikiem Dziedzicem, Michałem Skowronkiem czwarte miejsce. Dalszą grę uniemożliwił mi brak czasu, gdyż dostałem się na AWF w Katowicach, a ponadto chyba byłem już za stary na treningi z juniorami Baildonu. Studiowałeś na AWF, ale też sprzedawałeś filmy video w sklepie. Ciekawe skąd o tym wiesz. To prawda po skończeniu technikum udało mi się znaleźć pracę w wypożyczalni kaset video. Mile wspominam ten okres gdyż bardzo lubiłem oglądać filmy, a w ten sposób nie musiałem za nie płacić i miałem dostęp do każdego tytułu. Jak wyczytałem z miesięcznika "Ping-pong śląski" już w 1989 r. uczestniczyłeś w turniejach z cyklu Grand Prix MDK w Chorzowie. Tak się złożyło, że były to moje pierwsze zawody na jakich startowałem. W pierwszych turniejach grając w kategorii juniorów nie grałem najlepiej, bo nie dostałem się nawet do turnieju Masters, ale zmotywowało mnie to tylko do dalszych treningów, aby w następnym cyklu już w tym Masters się znaleźć. Wtedy w turniejach tych najlepszy był bezdyskusyjnie Janusz Sorichta, ale oprócz niego grali również Robert Wilk, Adam Pyźlik czy Andrzej Wrona. Pamiętam że na ostatnim turnieju eliminacyjnym z tego cyklu pojawił się Adam Kasperski, który mógł grać w kategorii Szkól Podstawowych, ale nie chciał i zagrał w starszej kategorii juniorów, gdzie zajął trzecie miejsce przegrywając tylko z Sorichtą. Pamiętam że gra Adama bardzo mi wtedy zaimponowała. Masz bardzo dobrą pamięć, prócz tego błyskawicznie rozwiązujesz drabinki i w pamięci liczysz wyniki. Dlaczego nie wybrałeś się np. na wydział matematyczny jakiejś uczelni. Głównie dlatego, że sport zajmował mi każdą wolną chwilę. Natomiast jeżeli chodzi o dobrą pamięć to po prostu potrafię zapamiętać rożne wyniki, obliczać punkty i rozpisywać na miejscu drabinki turniejowe, gdyż lubię to robić i daje mi to pewną satysfakcję. Pod koniec lutego 1996 r. zagrałeś w Śląskiej Federacji Amatorskiej. Pamiętasz ten debiut? Mój pierwszy mecz w drużynie MDK Chorzów nie był zbyt udany, ponieważ przegrałem dwa pojedynki z Tadeuszem Gaudynem i Mirosławem Świątkiem. Na szczęście nasza drużyna wygrała 6:4, głównie dzięki dobrej grze Bogusława Króla i Adama Kasperskiego. Jak się później okazało ten debiut był właściwie nieważny, gdyż nie mieliśmy z Adamem wymaganej 3 letniej przerwy w rozgrywkach ligi zawodowej i mecz został zweryfikowany na korzyść Siemionu Siemianowice. Miałem o to żal do weryfikatora Jana Kaczyńskiego, gdyż przed rozgrywkami wszystko było w porządku odnośnie naszej gry w MDK-u. Co to znaczy "w porządku"? Wtedy z weryfikatorem rozmawiał nasz kierownik drużyny Robert Wilk, który spytał się go czy ja i Adam możemy grać w MDK-u chociaż nie mamy jeszcze 3 letniej przerwy. Odpowiedź była na naszą korzyść, lecz przed meczem II kolejki z faworyzowaną drużyną Świtu Katowice okazało się regulamin jest inny i grać nie możemy. Jednak zagrałeś w amatorstwie. W połowie kwietnia tegoż roku zadebiutowałeś w Federacji Regionalnej. Na szczęście w tym okresie istniały dwie federacje amatorskie na Śląsku. W Federacji Regionalnej obowiązywała dwu letnia przerwa gry w zawodowstwie. I w ten sposób mogłem już w 1996 r. rywalizować z najlepszymi amatorami na Śląsku. Tak, ale wtedy grałeś w II lidze. To prawda, ale było to dobre przetarcie przed grami z najsilniejszymi. Wtedy w drużynie grali ze mną Król, Kasperski i Wilk i było pewne że awansujemy do pierwszej ligi. A na dowód tego że już wtedy graliśmy dobrze był nasz występ zaraz po awansie do pierwszej ligi w Indywidualnych Mistrzostwach Ligi Regionalnej, gdzie zwyciężył Adam Kasperski, a ja byłem drugi, a za nami byli wszyscy najlepsi zawodnicy I ligi. Jakie sukcesy odnosiłeś w ligach amatorskich. W ciągu trzech lat w amatorstwie w Regionalnej Lidze dwukrotnie zwyciężyłem w klasyfikacji indywidualnej i raz byłem drugi. Natomiast w Śląskiej Lidze raz byłem najlepszy, a dwukrotnie drugi. Z drużyną MDK Chorzów 3-krotnie wygrywałem Ligę Regionalną, a 2 razy byliśmy mistrzami w Lidze Śląskiej. Zdobyliśmy też raz puchar Ligi Śląskiej. W roku 1997, 1998 i 1999 zajmowałeś pierwsze miejsca w komputerowej liście amatorów. Już w roku 1996 miałem dużą szansę wygrać ranking. Ale ostatecznie zająłem trzecie miejsce za Marianem Kołodziejczykiem i Adamem Kasperskim. W następnym roku postanowiłem że będę najlepszy i to mi się udało i jak dotąd nadal się udaje. Czy to znaczy, że to Ty jesteś taki dobry, czy może amatorzy są tacy słabi. Wcale nie jest tak łatwo jak się wydaje. Jest wielu naprawdę dobrych zawodników z którymi już wielokrotnie przegrywałem. Jednak rywalizacja w amatorstwie jest tak duża, że nie ma zawodnika, który by wygrywał z wszystkimi. Mnie się to udaje może trochę częściej niż innym i dlatego jestem pierwszy w rankingu, ale to wcale nie oznacza, że tam będę ciągle. Myślę ,że gdyby inni dobrzy zawodnicy startowali w tylu zawodach co ja to było by ciężko utrzymać tą pozycję. No właśnie, w roku 1999 wygrałeś aż 22 turnieje amatorskie na Śląsku, przy czym w wielu startowali zawodowcy. To chyba rekord. Ładnie to wygląda - 22 zwycięstwa, ale tak naprawdę to może 10 z tych zwycięstw było naprawdę ważnych. Jest wiele turniejów gdzie można dość łatwo wygrać, chociaż by na "Skałce". Faktem jest jednak, że kilka razy udało mi się wygrać poważne zawody, gdzie między innym startowali zawodowcy. Dodać należy, iż w turniejach amatorskich organizatorzy dopuszczają zawodowców jedynie do III ligi włącznie. Z kim Ci się najtrudniej gra w amatorskich turniejach i czy jest jakiś turniej którego jeszcze nie wygrałeś? Najtrudniej się gra z tymi, których się najlepiej zna. Do tych zawodników zaliczają się Marian Kołodziejczyk, Piotr Wilk i przede wszystkim Jurij Fomin, z którym w tym roku jeszcze nie wygrałem. A jeżeli chodzi o turniej amatorski, którego nie wygrałem to jest nim TOP-16. Występowałeś też w wielu innych zawodach, jakie odnosiłeś sukcesy. Mój największy sukces, chyba ze wszystkich moich startów to wywalczenie w 1998 r. tytułu Mistrza Polski Nauczycieli. Mile też wspominam 3 miejsce w Mistrzostwach Śląska Studentów w tym samym roku. Rok temu się ożeniłeś, czy bardzo ograniczysz grę w tenisa stołowego. Jak dotąd nie zauważyłem większych zmian. Chociaż w kilku przypadkach moja żona nie była zbyt zadowolona. W 1998 roku skończyłeś kurs instruktorski w Gorzowie. Po ocenach jakie tam dostałeś stwierdziłem, że zostałeś najlepszym instruktorem. Jeżeli do tego dodać dyplom magistra AWF z oceną bardzo dobrą to nieźle się rysuje Twoja kariera trenerska w temacie tenis stołowy. Twoje pytanie rysuje moją osobę chyba zbyt różowo. To że udało mi się ukończyć studia i kurs z wysokimi ocenami wcale nie oznacza, że będę miał dobre wyniki jako trener. Praca z młodzieżą wymaga wielkiego wysiłku i czasu, a tego nie mam zbyt wiele. Aby wychować dobrego zawodnika trzeba również mieć odpowiednie warunki. Aktualnie trenuję dzieci w UKS Hajduku Chorzów, gdzie 6 godzin tygodniowo to trochę za mało. Tym bardziej, że część tego czasu zabierają mecze ligowe. W życie weszła reforma szkolnictwa, która dotyczy wychowania fizycznego i nauczycieli. Jakie są Twoje pierwsze odczucia? Jak na razie nie ma zbyt dużych różnic pomiędzy pracą dzisiejszą, a zeszłoroczną. Pracuję w nie dużej szkole bez sali gimnastycznej i chyba żadna reforma tutaj nie pomoże. Jeżeli zaś chodzi o sprawy finansowe to też niewiele się poprawiło, na razie kończy się na obietnicach, a jak będzie to się dopiero okaże. Jakie masz plany na przyszłość? Moje plany związane są głównie z życiem rodzinnym, uważam że ta sprawa jest dla mnie najważniejsza. Jeżeli chodzi o plany sportowe to będę się starał grać na dobrym poziomie jak najdłużej, może uda mi się wygrać jeszcze kilka turniejów. Życzę powodzenia i dziękuję za rozmowę. Rozmawiał: Bogusław Król |